07 września 2021

Satoru Gojo x OC #3 Past

 Uwaga. Jeśli obecność Suguru Geto jest dla was spoilerem, odradzam czytania rozdziałów Past.
Poza tym elementem nie będę za bardzo trzymać się kanonu, więc spokojnie!

~*~

    Było niesamowicie ciepło, jak na wrzesień. Ayane wystawiała dłonie w stronę słońca, łapiąc na skórze jego promienie, idąc parę kroków za swoim bratem. Niósł na plecach torbę a w dłoni dzierżył swoją broń owiniętą ciemnozielonym płótnem. Mówił, że potrzebne mu będzie parę rzeczy na misję.
- Jacy tam są ludzie? Spytała nagle, podbiegając do dwudziestoletniego mężczyzny, zrównawszy się z nim. Odpowiedział po chwili.
- Szaleni.
Mogła się tego spodziewać. Kto z własnej woli wchodzi w bagno, jakim jest walka z bezcielesnymi, niewidocznymi dla większości ludzi bytami, które, jeśli silniejsze, zmniejszają populację już i tak niewielkiej społeczności czarowników jujutsu.
- Jesteś niesamowicie rozmowny dzisiaj, Akito.
Akito nie należał do osób, które lubiły rozmawiać, jednak zazwyczaj wysilał się na minimalnie dwa zdania. Ayane widząc, że jej brat jest myślami gdzie indziej, zapewne na swojej misji, dała mu spokój. To chyba jakaś super tajne zadanie, które wymagało czegoś więcej, niż samych egzorcyzmów.
    Po niedługim czasie, gdy wspięli się po schodach, ich oczom ukazał się kompleks budynków w starojapońskim stylu. Jujutsu High, w której czarnowłosa szesnastolatka zaczynała dziś swoją naukę. Była bardzo poekscytowana, jednocześnie tak bardzo niepewna tego, co ją tu czeka. Zatrzymali się przed bramą, patrząc na wysoki, drewniany łuk. Dziewczyna nerwowo zacisnęła dłonie na materiale swojej bluzki.
- Chodźmy - Akito, ku zdziwieniu swojej siostry, ruszył przed siebie, w stronę budynków.
- Eh? Co? Idziesz ze mną? - Przyspieszyła kroku, by nadążyć. - Myślałam, że mnie tylko odprowadzisz.
- Muszę się jeszcze z kimś spotkać.
    Masamichi Yaga, bo tak zwał się mężczyzna, który powitał młodą Evergarden, był wysokim człowiekiem, który w niemałym stopniu przypominał jej górę. Wielką, trudną do zdobycia samotną skałę. Pod tym względem Akito wydawał jej się podobny. Uśmiechnęła się w duchu, widząc jak bardzo uczeń przypominał nauczyciela.
- Ayane, póki co jesteś jedyną pierwszoroczną. Zajęcia będziesz miała według planu. - Podał jej kartkę papieru ze szczegółowymi informacjami.
- Będę sama? - Kiwnął głową, jakby dla niego taka sytuacja była całkowicie normalna. W zwykłych szkołach uczniów jest jednak minimum dwudziestu pięciu na klasę. Czarownicy to rzeczywiście mniejszość społeczeństwa. Westchnęła cicho. Będzie jej strasznie nudno, przez brak możliwości odezwania się do rówieśnika. Może drugoroczni będą ciekawsi?
    Dziewczyna otrzymała wszystkie niezbędne informacje, po czym wyszła, mając już na sobie swój nowy uniform. Zerknęła szybko na kartkę, orientując się, że za godzinę ma swoje pierwsze zajęcia. Akito, który został w budynku na dłużej, pojawił się po paru minutach. Z beznamiętną twarzą oznajmił, że rusza.
- Do zobaczenia w domu! - Krzyknęła, gdy oddalił się już znacznie. Nie odpowiedział. Nie pomachał. Nie wiedząc czemu, miała wrażenie, że to ich pożegnanie. Że się już więcej nie zobaczą. Negatywne myśli, niczym burzowe chmury przyćmiły jej dotychczas pogodny umysł, wymuszając projekcje nieprzyjemnych scenariuszy. Nie! Akito był silny. Silniejszy i bardziej doświadczony, niż ona. Taka misja to z pewnością będzie pestka. Tylko czemu uczucie pustki narastało z każdą chwilą?
    Nie wiedząc, ile czasu spędziła na bezmyślnym patrzeniu się na ścieżkę, na której zniknął jej brat, otrząsnęła się, słysząc kroki i donośne głosy.
- Nie mów, że faktycznie idziemy powitać pierwszaków! - Skrzywiła się, słysząc ten brak entuzjazmu w głosie, dochodzącym zza budynku. W pierwszym odruchu chciała uciec, przeczuwając, że nadchodzący uczniowie będą okropnie nieprzyjemni, jednak doszła do wniosku, że nie ma sensu się chować. I tak pewnie będzie musiała się z nimi skonfrontować nie raz. Skierowała się w stronę głosów, wychodząc im naprzeciw.
- Tak właściwie to pierwszak jest tylko jeden. - Uśmiechnęła się wesoło, widząc trzy zdziwione twarze, spodziewające się zapewne większej liczby osób. Shoko Ieiri, Satoru Gojo i Suguru Geto. Ayane znała ich z opowieści brata i innych czarowników, których rozmowy z jej ojcem podsłuchiwała, siedząc za drzwiami jednego z pomieszczeń w jej domu. - Jestem Ayane Evergarden.
    Siedzieli całą czwórką na schodach, w cieniu budynku, gdzie dziewczyna zaczynała niedługo zajęcia. Leniwie patrzyli się w chmury przesuwające się po błękitnym niebie. Czarnowłosa z pewnością by usnęła, gdyby nie niespodziewane pytanie Suguru.
- Rodzina Evergarden nie jest jakoś specjalnie znana z technik. Macie jakieś klanowe umiejętności? - Na te słowa podniosła się do siadu, odwracając się w stronę czarnowłosego chłopaka. Miał przyjemną aparycję a związane włosy dodawały mu jakiegoś uroku, mimo znudzenia wypisanego na twarzy.
Jesteśmy potomkami ludzi, którzy migrowali i osiedlili się pierwotnie w Sendai. - Zaczęła, przypominając sobie po krótce opowieści, przekazywane między domownikami. - Potrafimy korzystać z przeklętej energii dzięki Arii, prekursorki sztuki żywiołów.
- Potrafisz władać żywiołami? - Zainteresowała się Shoko, zaś Satoru tylko poprawił okulary ze znudzenia.
- Nie do końca. Nikt w rodzinie nie potrafi korzystać ze wszystkich źródeł. Każdy z nas posiada własne predyspozycje, które warunkowane są różnymi rzeczami, jak pora roku narodzin, charakter czy naturalny talent. - Wstała, odwracając się przodem do towarzyszy. - Jeśli do technik zalicza się kontrola źródeł, to myślę że to nasza specjalność.
Trójka słuchaczy nie do końca rozumiała o co chodzi. Skrzywili głowy w bok w dezorientacji, ale nie zadawali żadnych pytań. Nawet nie wiedzieli, o co mogliby zapytać. Widząc ich miny, dziewczyna wyjaśniała dalej.
- Evergardeni wyliczają istnienie siedmiu źródeł: ziemia, woda, ogień, wiatr, błyskawice, światło i mrok. Zazwyczaj naturalnie potrafimy posługiwać jednym źródłem, rzadko kiedy zdarzały się wyjątki.
- A ty? Czym się posługujesz? - Spytał Satoru, nie do końca przekonany do istnienia takiej teorii. Dziewczyna spojrzała na pobliskie drzewo, chcąc zademonstrować swoją umiejętność. Wyciągnęła dłoń i poruszyła lekko palcem. Trzy złote, skrzące się błyskawice, uformowane za pomocą przeklętej energii pojawiły się za plecami dziewczyny, które z jej niemym poleceniem wbiły się w pień z niesamowitą prędkością, po czym zniknęły. Z ust obserwujących dało się słyszeć cichy podziw.
- Potrafię kontrolować błyskawice i energię elektryczną w nich zawartą. Chociaż ostatnio jestem na drodze do pewnego przełomu. - Dodała z dumą skrywaną pod pogodnym uśmiechem. 
    Minęło kilka dni. Czarnowłosa w wolnych chwilach wałęsała się po kompleksie razem z drugorocznymi, którym nie przeszkadzała jej obecność. Jeśli byli zajęci, trenowała samotnie w lesie lub medytowała nad puszką napoju, próbując wprawić ciecz w określony ruch. Niedługo przed rozpoczęciem nauki w Jujutsu High odkryła ciekawą właściwość produktów płynnych. Nie mogła zignorować tego faktu i rozpoczęła prywatne badania.
    Głośne westchnięcie dało się słyszeć parę metrów za jej plecami. Odwróciła się, siedząc na wielkim kamieniu, zauważając zbliżającego się w jej stronę białowłosego. Czarne okulary zsunęły się lekko z jego nosa, pozwalając światu i Ayane na podziwianie zamkniętego za nimi nieba. Dziewczyna lubiła te oczy i aurę beztroski roztaczaną przez chłopaka, która niczym magiczna różdżka uspokajała jej wewnętrzną burzę nerwów.
- Ciężki dzień? - Spytała, gdy podszedł i siadł pod skałą. Zdjął okulary, masując nos, wydając nieokreślone, zirytowane dźwięki. Odpowiedział po chwili.
- Pogryzłem się z Geto. - Ayane zsunęła się z kamienia, odstawiając puszkę na ziemi i usiadła obok białowłosego.
- Mam nadzieję, że oboje byliście zaszczepieni. Nie chciałabym żadnego z was leczyć, jak zachorujecie na wściekliznę. - Odparła półżartem, trącając towarzysza łokciem w bok. Jej słowa na chwilę pomogły, sprawiając, że napięte mięśnie Gojo rozluźniły się na chwilę, nim spięły się na nowo, gdy prychnął śmiechem przez jej słowa. - O co poszło?
Początkowo nie chciał mówić, jednak zastanawiał się, dlaczego z tym problemem przyszedł do czarnowłosej i dlaczego podświadomie chciał z nią o tym rozmawiać. Być może przez jej pogodę ducha, która, o dziwo przyciągała go jak ćmę do światła, dając mu chwilę spokoju na umyśle. W końcu zwierzył się z całej sytuacji, której Ayane słuchała nieprzerywając. Była cholernie banalna, jednak dla tych dwojga wymagała mediatora. Gojo i Geto bywali czasami niesamowicie uparci.
- A ty? - Zapytał po swoim krótkim monologu. - Nie wracasz do domu?
Ayane podkuliła nogi pod brodę, gdy zauważyła, że czas jej minął zdecydowanie za szybko i wkrótce będzie zmierzchać. Nie chciała rozmawiać na ten temat, ale skoro Satoru zwierzył się ze swoich boleści, to może nic się nie stanie, jeśli ona otworzy się choć odrobinkę?
- Nie lubię tam być. - Odkąd Akito udał się na swoją misję, Ayane spędzała dużo więcej czasu w liceum, czasami wracając po zmroku, byle tylko nie spędzać za wiele czasu z rodziną. Akito był jej drzewem, w którego cieniu mogła się bezpiecznie skryć. 
Niezręczna cisza zapadła między nimi, wśród której dało się słyszeć niepewne jeszcze, brzęczenie świerszczy. Chłopak odezwał się dopiero po dłuższej chwili.
- Dlaczego zdecydowałaś się być czarownikiem?
Dla każdego to pytanie ma inną odpowiedź. Jedni pragną bogactwa z tytułu bycia czarownikiem. Inni pragną siły. Inni po prostu muszą, bo należą do znanych rodzin jujutsu. Jeszcze inni robią to dla szlachetnych celów. Ci ostatni zazwyczaj żyją najkrócej.
- Bo dało mi to wolność. - Białowłosy, dostrzegając cień smutku w jej głosie, zastanowił się, w jaki sposób uwiązanie walką z klątwami może dać wolność. Nie było mu wiadome, jaka jest rodzina Evergarden. Zazwyczaj olewał takie tematy, gdyż nie interesowały go pomniejsze, niewiele znaczące rodzinki bez konkretnych technik czy broni. Gojo otworzył usta, chcąc coś dodać, jednak Ayane zerwała się gwałtownie na równe nogi i odwróciła się na pięcie, posyłając mu wesoły uśmiech.
- Czas się brać do roboty!
___________________________
Witam w rozdziale Past! Będzie ich kilka. 
Poznamy w nich wszystko o naszej małej Evergarden i relacji, jaka łączyła Ayane i Gojo oraz powód, dlaczego potem zaczęli rzucać w siebie psami.
No i wjedzie sporo dodatkowych postaci. Raczej nie będzie spoilerów, poza obecnością Geto, ale o tym już wiecie. 
W międzyczasie dla dorosłych ( ͡° ͜ʖ ͡°) czytelników polecę Life Gambler. Rozdział 2 w trakcie pisania.
Piszę również na wattpadzie:
https://www.wattpad.com/user/Asymonna

02 września 2021

Life Gambler | Satoru Gojo x OC #1

    Ayane Evergarden dostała zadanie, nie różniące się zupełnie niczym, od poprzednich. Uwieść wyznaczony cel, wydobyć z niego wszystkie informacje i zastawić sidła tak, by wpadł w ręce policji. Takie zadania dla agentki klasy specjalnej to tylko formalność. Zazwyczaj nie zajmowały jej wiele czasu, głównie dlatego, że od samego początku była na wygranej pozycji. Nie było mężczyzny, który nie ugiąłby się pod jej wdziękiem, subtelnym gestem czy słodkim słówkiem. Czasami wystarczyło samo spojrzenie, by ofiara padła na kolana.
    Kobieta traktowała swoją pracę ekstremalnie poważnie. Wykonać powierzoną misję, bez skrupułów, bez względu na wszystko. Tylko to się dla niej liczyło. Znaleźć, złapać i zdeptać. Nie zajmowała swojego umysłu tym, że jej pracą przyczynia się do oczyszczania stolicy z najbardziej niebezpiecznych szczurów i szumowin, zajmujących się najczęściej nielegalnym handlem bronią, narkotykami czy niewolnikami. Tego typu sprawy często wykraczały poza kompetencje zwykłej policji. Wtedy wkraczała ona. Kobieta o nieskończonej ilości tożsamości.
    Budynek położony daleko na przedmieściach, w okolicy dawnego portu. Niewysoki blok z małą ilością okien, kiczowato oświetlony neonami różnej wielkości. Zapraszały do wstąpienia i oddania się różnorakim przyjemnościom zarezerwowanym dla tych najbardziej zdesperowanych, tych najbardziej szalonych i tych najbardziej sprytnych. Ulubiona miejscówka hazardzistów, pokerzystów, dilerów i prostytutek. Trzymających nad stołem karty i kości, handlujących różnym towarem zaraz pod blatem. Miejsce, w którym można w jedną noc stracić wszystko lub stać się bajecznie bogatym - to drugie zdarzało się praktycznie wcale, bo on był zawsze w pobliżu. Jej następny cel.
    - To kim jest pani dzisiaj? - Spytał mężczyzna, którego ramienia trzymała się jego towarzyszka. Zazwyczaj o czarnych, długich włosach i ciemnobrązowych oczach, dziś w miodowej peruce, jasnozielonych kontaktach i pełnym makijażu.
- Svetlana Kopanienko. - Odpowiedziała, perfekcyjnie udając rosyjski akcent. - Przyjechałam na wakacje zabawić się nieco. 
Mężczyzna uśmiechnął się, słysząc tak absurdalny powód, żeby wstąpić do takiej speluny. Jednak co mógł zrobić, miał u swojego boku profesjonalistkę.
- A czemu wybrała pani takie miejsce na zabawę?
- Bo zwykłe bary czy puby są okropnie nudne.
Kobieta, trzymając się swojego partnera, weszła do budynku, mijając ochronę i skierowali się do głównej hali. Uderzył ich zduszony zapach papierosów a przywitał czerwony dywan rozłożony na całej posadzce. Sala była dobrze oświetlona. Aksamitne zasłony, brylantowe żyrandole czy drogie obrazy lub ich repliki - trudno było stwierdzić. Aż ciężko przyznać, że to miała być wylęgarnia szumowin. Na środku stało kilka okrągłych stołów, przy których zbierali się osoby zarówno grające, jak i obserwujące rozgrywkę. Poker. Ulubiona gra najgorszych szelm, niesamowicie uzależniająca, wymagająca wielu specjalnych umiejętności. Zerknęła w górę. Na balkonach znajdowała się spora liczba kobiet i nieco mniej mężczyzn. Obserwowali wszystkich z góry a co niektóre kobiety nęciły mężczyzn, by sprzedać im odrobinę przyjemności.
- [Twój cel znajduje się przy stole z największą liczbą osób].
Usłyszała w słuchawce schowanej w kolczyku. Nie trudno było przeoczyć sporą ilość obserwatorów przy konkretny stole, przeciskających się by tylko ujrzeć grę.
- Powiesz mi w końcu, kto to jest? - Spytała, opierając głowę o ramię towarzysza. 
- [Gojo Satoru. Bardzo potężny człowiek. Szef tutejszej mafii zajmującej się praktycznie wszystkim, co nielegalne].
Gdyby mogła, gwizdnęłaby przeciągle. Trafiła jej się niezła sztuka do upolowania. Przez moment wyobraziła sobie, jak cała mafia pada jej do stóp. Zacisnęła dłoń na ramieniu mężczyzny i przygryzła wargę od środka, powstrzymując się od śmiechu. Poprawiła ciemne okulary, unosząc dumnie głowę. Wskazała mężczyźnie bar, który znajdował się daleko po prawej stronie.
- Zakręć się tam. Możesz przynieść mi coś lekkiego. - Puściła go. - Ale nie wchodź mi w drogę.
Na te słowa posłał jej nikły uśmiech z nutą irytacji.
- Nie martw się. Nie cierpię z tobą pracować.
Odszedł a kobieta, nęcąco kręcąc biodrem, eksponując odkrytą nogę i wysokie szpilki skierowała się w stronę stołu. Jednak widząc, jak mężczyźni się przepychają między sobą, zrezygnowała z tego planu. Zdecydowanie woli subtelniejsze sposoby na zdobycie punktu obserwacyjnego. Ruszyła w stronę schodów, czując na sobie spojrzenia mężczyzn. Niemal rozbierali ją wzrokiem, śledząc ponętne krągłości, zatrzymując się na wyeksponowanym biuście i idealnej talii, schowanej pod dobrze dobraną, ciemnoczerwoną sukienką. Nim postawiła obcas na pierwszym stopniu, ktoś podszedł, oferując dłoń. Z drugiej strony dostała drinka. Ukontentowana takim przebiegiem zdarzeń, wzięła i jedno i drugie, nie zaszczycając jednak spojrzeniem żadnego z nich. Ayane [Svetlana] w towarzystwie nieznanego mężczyzny, ku jego zawodzie skierowała się na balkony, a nie w stronę prywatnych pokoi, licząc na szybki numerek. Nawet nie stać cię na hand job'a z mojej strony. Siadła w wolnej loży, z której o dziwo miała dobry widok na ten konkretny stół. 
- Droga pani, też jest pani zainteresowana gospodarzem dzisiejszego spotkania? - Zapytał w końcu mężczyzna, o którym istnieniu kobieta zapomniała. Usiadł na drugim fotelu. Również spojrzał na dół. - To ten w białych włosach. Pan Gojo-
- Nie przypominam sobie, żebym o niego pytała. - Odparła z podirytowaniem, utrzymując rosyjski akcent. Na te słowa mężczyzna zbliżył się, odważnie kładąc dłoń na jej udzie. 
- Więc co taka piękna pani robi w takim miejscu, jak to?
Kobieta przestała analizować sytuację na dole. Położyła swoją dłoń na jego dłoni, zbliżając się do jego postaci. Nachyliła się nad jego uchem, pozwalając, by mężczyzna patrzył dowoli na jej biust. 
- Jestem na wakacjach i szukam zabawy, godnej takiej osoby jak ja. - Zamruczała mu do ucha, przyprawiając jego ciało o falę dreszczu. Odsunęła się, zaszczycając go spojrzeniem znad ciemnych okularów. Ofiara płonęła rumieńcem i poluzowała krawat. Bingo.
- Więc co mi powiesz o tym mężczyźnie? - Wstała, opierając się o barierkę, patrząc na białowłosego mężczyznę, otoczonego przez trzy piękne kobiety, łapczywie próbujące zagarnąć choć ochłap jego uwagi. - Sporo kobiet na niego sępi.
- To prawdopodobnie najbogatszy człowiek w całej Japonii. Jego majątek liczono w setkach miliardów, ale nie ma jednoznacznie potwierdzonej kwoty. 
Ayane uważnie chłonęła wszystkie informacje, analizując wszystko co usłyszała. Jest bogaty, więc gotówką się go nie kupi. Jest niesamowicie przystojny i prawdopodobnie może mieć każdą kobietę na zawołanie. Ayane może nie być dla niego nikim interesującym. Skrzyżowała dłonie na piersiach, będąc jednoczenie niezadowoloną z takiego obrotu spraw, jak i niesamowicie podekscytowaną trudnym zadaniem, wymagającym czegoś więcej niż trzepotanie rzęsami. 
    W tym momencie obiekt jej obserwacji zerknął w górę. Mimo odległości, wyraźnie dostrzegła nieposkromiony błękit w jego oczach. W chwili, gdy zsunął okulary, dając kobiecie możliwość popatrzenia w jego oczy, od razu wiedziała. Przegrała na starcie.

______________________
Witajcie w innej wersji mojej opowieści SG x OC. Jest całkowicie odmienna od Córki Burz. Nie spodziewajcie się niczego związanego z jujutsu. Żadnych technik, żadnych klątw. 
Nie będę się rozpisywać o mojej bohaterce, poznacie ją w trakcie! 
Zapewne również zmodyfikuję osobowość Satoru na potrzeby fanficka. Nie miejcie mi tego za złe.
Dziękuję, że wpadłaś/eś! Do zobaczenia wkrótce!
BAJ BAJ! ♥


Spis rozdziałów | Następny rozdział